– Nie jest to w porządku, kiedy się kogoś zaprasza na spotkanie, a potem się nie przychodzi – tak Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, skomentował frekwencję radnych na sobotnim Dniu Otwartym Rady Miasta.
Na spotkanie z mieszkańcami stawiło się tylko 21 z 34 radnych. Bogdan Oleszek, szef Rady Miasta, dodaje, iż tylko ok. 10 z nich było obecnych od początku do końca dnia otwartego, przez pięć godzin. Spośród nieobecnych wcześniej absencję u szefów klubów zgłosiło dwóch radnych PO – Marcin Skwierawski (urlop zagraniczny) i Piotr Skiba (wyjazd) oraz troje radnych PiS – Anna Połetek, Maria Krzaklewska (sprawy osobiste) i Ryszard Jędrzejczak. – Miałem służbowy wyjazd do Świnoujścia. Moi wyborcy nie powinni czuć się zawiedzeni, mogą do mnie dzwonić o każdej porze – powiedział Jędrzejczak.
Usprawiedliwienie mają niemal wszyscy. Tomasz Słodkowski (PO) i Paweł Jaworski (PiS) mieli służbowe wyjazdy. Stefan Grabski (PiS) opiekował się żoną po operacji. – Miałam chore dziecko. Mąż był na wyjeździe służbowym – powiedziała Patrycja Mlejnek-Gałęza.
– Byłem u mamy w Koszalinie. Obchodziła 70 urodziny. Na co dzień jestem jednak bardzo aktywnym radnym – twierdzi Sylwester Pruś (PO).
– Byłem na urlopie w Hiszpanii, wróciłem dopiero w niedzielę rano. Ubolewam, że nie mogłem się pojawić – oświadczył Wojciech Błaszkowski (PO).
Jerzy Borowczak (PO), szef Europejskiego Centrum Solidarności, w weekend pracował. Poza tym uważa, że dzień otwarty to bardziej czas zwiedzania budynku rady, a niekoniecznie załatwiania spraw.
Wiesława Kamińskiego (PiS) w domu zatrzymały dwie siostry, które przyjechały z zagranicy. Używa on jeszcze innego argumentu. – Atmosfera, jaka panuje wśród radnych, doprowadziła do takiej sytuacji, że część z nich nie chciała spotkać w czasie dnia otwartego innych działaczy. W radzie panuje zła atmosfera – mówi.
Można było jednak sprawę rozwiązać tak, jak Agnieszka Pomaska, która wraz z mężem (i radnym) Maciejem Krupą (PO) w nocy z piątku na sobotę bawili na weselu. Do rady dotarli w południe, ale od rana w gabinecie Pomaskiej (wiceszefowej Rady Miasta) gości przyjmował jej kolega.
– Nie będziemy wyciągać konsekwencji, ale myślę, że zrobią to wyborcy – powiedziała Pomaska, pytana o nieobecnych.
Dzień otwarty miał być świętem, a wyszło jak zwykle. Co na to mieszkańcy?
Jarosław Gorecki, szef klubu radnych PO:
– Spotkanie nie było obowiązkowe, jednak ja osobiście traktowałem dzień otwarty, odbywający się raz w roku, jako moralny obowiązek i konieczność przyjścia. Przykro mi, że niektórzy radni odpuścili to spotkanie. Na najbliższym posiedzeniu klubu zapytam nieobecnych, czemu ich nie było.
Kazimierz Koralewski, szef klubu radnych PiS:
– Nie sprawdzałem listy obecności, ale prosiłem, żeby radni przyszli, bo takie spotkania z mieszkańcami są bardzo ważne. Dzień otwarty był udany i żałuję, że nie wszyscy radni wzięli w nim udział, choć rozumiem tych, którym nie pozwoliły na to ważne sprawy.
Źrodło:Paweł Rydzyński, Kamila Grzenkowska – POLSKA Dziennik Bałtycki
Sprostowanie: zastępstwo w dniu otwarty udało mi się znaleźć dzięki Stowarzyszeniu Młodzi Demokraci. Osobą, która przyjmowała gości w moim pokoju był Mikołaj Grzegorczyk, członek Stowarzyszenia, któremu serdecznie dziękuję za pomoc. Więcej o SMD na stronie www.gdansk.smd.org.pl
Agnieszka Pomaska
One comment
rumpel_
2008-09-16 at 10:43
Moze niektorzy Radni gdy nie otrzymuja odpowiedniego wynagrodzenia to po prostu nie czuja sie zobowiazani??? Po prostu radni – zaradni o siebie i w swoich sprawach…