Nie można wykluczyć, że midibus 100, do przywrócenia którego – po akcji „Polski Dziennika Bałtyckiego” – zobowiązał się Zarząd Transportu Miejskiego, będzie dowozić pasażerów nie tylko do Akademickiego Centrum Klinicznego i Szpitala Zakaźnego, ale znacznie dalej, bo aż do pętli „Piecki Wileńska”. Takie refleksje można wysnuć po wczorajszym próbnym przejeździe midibusu.
Przejazd rozpoczął się z przystanku przy skrzyżowaniu al. Zwycięstwa z Curie-Skłodowskiej. Trasa wiodła ulicami Curie-Skłodowskiej, Dębinki, Smoluchowskiego, Jarową (przejazd w poprzek Sobieskiego) i Wileńską do pętli na Pieckach. Zajął (bez korków) ok. 12 min w jedną stronę. Po wytyczeniu przystanków przejechanie całej trasy powinno zająć mniej więcej kwadrans.
Przepisy pozwalają, by na tak krótkiej trasie autobus miał tylko jeden dłuższy postój (na Pieckach), a przy al. Zwycięstwa tylko stawał na chwilę, zabierał podróżnych i jechał z powrotem. – Jednak aby uniknąć spóźnień na całej trasie, warto zrobić przy alei Zwycięstwa choć pięciominutowy postój – tłumaczyli przedstawiciele ZTM.
Do pomysłu uruchomienia midibusu na Piecki zapaliła się radna Agnieszka Pomaska, uczestnicząca w próbnym przejeździe.
– Po pierwsze, tuż przy pętli na Wileńskiej jest kolejny szpital, Swissmed. Po drugie, znacznie skróciłoby to dojazd do centrum mieszkańcom, którzy teraz zmuszeni są zjeżdżać Jaśkową Doliną do Wrzeszcza i tam przesiadać się w tramwaj. Na pewno z uruchomienia takiej linii byliby zadowoleni studenci politechniki – oceniła.
Włodzimierz Popiołek, dyrektor ZTM przyniósł dane z jesieni 2005 roku, kiedy to „setka” jeździła po raz pierwszy.
– Dwóch pasażerów, sześciu, zero – wyliczał.
– Linia nie była dobrze rozreklamowana. Potrzebna jest szeroka promocja „setki”. Zresztą nie tylko takie sprawy szwankują. Wysiadałam z tramwaju i nawet nie wiem, jak się nazywa przystanek, bo nie ma tabliczki – odpowiedziała Pomaska.
– Gdyby to ode mnie zależało, te tabliczki wisiałyby już dawno – replikował Popiołek.
Wtorkowy przejazd miał pokazać przede wszystkim możliwości techniczne dla uruchomienia linii. Największe trudności pojawiają się już za ACK i Szpitalem Zakaźnym – ul. Jarowa jest stanowczo za wąska nawet dla pojazdu o tak niewielkich gabarytach jak midibus, a na Wileńskiej między Sobieskiego i pętlą stoją znaki zakazu wjazdu dla pojazdów powyżej 3,5 tony. W dodatku na Wileńskiej są „garby”, a w takim przypadku na kursowanie regularnej komunikacji potrzebne są specjalne zezwolenia.
– Czeka nas dużo pracy – prorokuje Pomaska.
– Wystąpimy do Wydziału Gospodarki Komunalnej oraz Zarządu Dróg i Zieleni z pytaniami o techniczne możliwości dla uruchomienia linii. Sądzę, że w ciągu miesiąca dostaniemy odpowiedź i będziemy wiedzieli, czy jest na to realna szansa – ocenił Popiołek.
Później ZTM ogłosi przetarg na obsługę „setki”. – Proszę pamiętać, że umowę trzeba będzie podpisać co najmniej na rok. I nawet jeśli przedsięwzięcie będzie chybione, kontraktu nie można zerwać. Trzeba będzie płacić i płakać – podsumował Włodzimierz Popiołek.
Źródło: Paweł Rydzyński – POLSKA Dziennik Bałtycki