Po fali oburzenia za antysemickie wpisy doradca wojewody pomorskiego twierdził, że ktoś zhakował jego profil na Twitterze. Teraz wicewojewoda utrzymuje, że ponad dwa lata temu padł ofiarą włamania na konto Facebooka, z którego miały być wysyłane propozycje zawodowe i seksualne do działaczki PiS z Gdyni.
Skandal z wicewojewodą pomorskim Mariuszem Łuczykiem (PiS) wybuchł po tekście Jacka Harłukowicza, który opisał w “Wyborczej”, jak Andrzej Duda rozmawiał z działaczką PiS o seksualnych propozycjach jej partyjnych kolegów.
Wyjaśnienia sprawy zażądała w piątek posłanka PO Agnieszka Pomaska: – Mamy do czynienia z oskarżeniami o molestowanie seksualne przez jednego z wicewojewodów. Chcę zapytać wojewodę i premiera, czy podejmą działania wyjaśniające, aby tę sprawę wyjaśnić. Nie rozstrzygam, jak było, ale oczekuję natychmiastowej reakcji – w pierwszej kolejności wojewody pomorskiego – powiedziała podczas konferencji prasowej pod siedzibą wojewody.
Postępowania jednak nie należy się spodziewać. – Wojewoda pomorski nie komentuje treści prywatnych rozmów, których wiarygodności nie jest w stanie zweryfikować – przekazał wcześniej przez swoje biuro prasowe wojewoda Dariusz Drelich.
źródło: trojmiasto.wyborcza.pl