Konwencja Małgorzaty Kidawy-Błońskiej pokazała, że Platforma się zmienia i może to być naprawdę zmiana na lepsze. To była najbardziej udana impreza wyborcza PO w ostatnich pięciu latach. Ale widzowie TVP zobaczyli coś zupełnie innego.
Choć PiS pięć lat temu obiecał zmiany i w istocie przeorał instytucje państwa i całe grupy społeczne i zawodowe, to słowa nie dotrzymał. Zmiana miała być dobra, a gorszą trudno sobie wyobrazić. Małgorzata Kidawa-Błońska zaprosiła na konwencję wyborczą parę osób, które na własnej skórze odczuły zło dobrej zmiany. Historia Macieja Stachowiaka, ojca Igora zakatowanego przez policjantów w komisariacie, to opowieść o władzy, która nie zapewnia bezpieczeństwa nawet tam, gdzie człowiek powinien się czuć najbezpieczniejszy. Gorzej, owi „stróże” prawa byli chronieni przez przełożonych. Sebastian Kościelnik w zderzeniu z autem premier Szydło doświadczył i nierządu, i niesprawiedliwości. Do dziś „dobra zmiana” nie uważa, że się mu sprawiedliwość „po prostu należy”. Chora na raka Katarzyna Migdał i jej ojciec Marek pokazali, jak chora jest sytuacja w służbie zdrowia i ile musi się zmienić, by chore dzieci dostawały pomoc od państwa. Kidawa-Błońska, żeby wygrać, musi odczarować „dobrą zmianę”, pokazać, na czym polega prawdziwa zmiana, a nie tylko ta dobra dla władzy, której się wszystko „należy”. (…)
Jednak zupełnie inaczej tę konwencję mogli odebrać widzowie TVP.
Materiał w wieczornych „Wiadomościach” zaczął się od wyliczenia, ile razy, rozpoczynając konwencję, Borys Budka zerknął na kartkę, i wytknięcia mu, że dialogi z publicznością były „na poziomie szkolnej ławy”. Później autor materiału (Maciej Sawicki) zarzucił Kidawie, że „na potrzeby kampanii odcięła połowę swojego nazwiska”. – Dla wygody okrzyku krzyczy się tylko pierwszy człon, a nie całe nazwisko. To pokazuje płytkość kampanii – oceniał Jakub Maciejewski z „Sieci”.
Obejrzyj relację video z konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej
Obejrzyj galerię zdjęć z konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej