Gdańskiej posłance Agnieszce Pomaskiej nie podoba się współpraca Muzeum II Wojny Światowej z odzieżową firmą Red is Bad, która jej zdaniem w swojej symbolice „wulgarnie nawołuje do przemocy”. Gdy prosimy o konkrety, ludzie z jej biura wskazują m.in. na koszulki z napisem „Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę”. […]
W listopadzie Muzeum II Wojny Światowej ogłosiło, że partnerem jednej z jego akcji będzie znana ze sprzedaży patriotycznej odzieży firma Red is Bad. Taka decyzja była przez internautów komentowana w różny sposób – jednym taka współpraca się spodobała, inni byli tutaj stanowczo „na nie”. Do tego drugiego grona śmiało można też zaliczyć gdańską posłankę Platformy Obywatelskiej Agnieszkę Pomaską, która w tej sprawie napisała do dyrektora Muzeum II Wojny Światowej. Polityk poprosiła o udostępnienie wszystkich umów zawartych pomiędzy Muzeum a prywatną firmą. W piśmie dostało się też Red is Bad. „Firma ta jako jeden ze swoich sztandarowych motywów przyjęła symbolikę otwarcie anty-unijną, a także wulgarnie nawołującą do przemocy” – napisała posłanka.
W jakim miejscu Red is Bad „wulgarnie nawołuje do przemocy”? – Przejrzeliśmy asortyment tej firmy. Znaleźliśmy m.in. koszulki z napisami „Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę”. Były też hasła typu „Śmierć Wrogom Ojczyzny” – odpowiada nam Łukasz Bejm z Biura Poselskiego Agnieszki Pomaskiej. Szef firmy Red i Bad Paweł Szopa, do którego dzwonimy kilka minut po rozmowie z Bejmem, o całej sprawie dowiaduje się od nas. – Nie mamy koszulek z takimi hasłami – zapewnia. Okazuje się jednak, że rację mają tutaj ludzie z biura posłanki. – Już wcześniej zrobiliśmy screeny, na których widać koszulki z tymi hasłami. I dobrze, że to zrobiliśmy, bo w tajemniczy sposób po naszej rozmowie ktoś postanowił usunąć te zdjęcia ze strony sklepu – mówi Bejm. I na dowód podsyła stosowne zdjęcia.
Co na to szef Red is Bad? – Pomyliłem się. Okazało się, że mieliśmy w sklepie taki asortyment. Rzeczywiście kilka lat temu sprzedawaliśmy koszulki z napisem „Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę” – odpowiada Szopa, który zapewnia, że nie chciał niczego ukrywać. – Kiedy tylko zobaczyłem, że mieliśmy coś takiego w sprzedaży, od razu chciałem się z panem skontaktować i wyjaśnić pomyłkę – dopowiada.
źródło: trojmiasto.onet.pl