– Minęła właśnie połowa kolejnej kadencji samorządu w której Platforma Obywatelska niepodzielnie rządzi Gdańskiem. Czy były to dobre dwa lata dla Gdańszczan? A może mogły być lepsze?
– Zawsze można coś poprawić. Myślę jednak, że był to dobry okres dla Gdańska, a co za tym idzie również i dla Gdańszczan. Zakończono wiele ważnych inwestycji, niektóre z nich są w trakcie realizacji. I dlatego myślę, że były to najlepsze dwa lata w historii Gdańska.
– A jaka ocenę wystawiłaby pani prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi?
– Ja lubię zachęcać do wzmożonej pracy i dlatego wystawiam czwórkę, może czwórkę z plusem. A to po to, aby prezydent mógł dążyć do piątki.
– Skoro jednak dzisiaj nie wystawia pani prezydentowi Adamowiczowi piątki, to widać były jakieś niedociągnięcia.
– Rzeczywiście, kuleje komunikacja i rozwój południowych dzielnic Gdańska. I chodzi mi tutaj zarówno o infrastrukturę drogową, jak i tereny rekreacyjne. Ta część naszego miasta nie rozwija się tak, jakbym mogła to sobie wyobrażać. W rozwoju Gdańska brakuje po prostu równowagi.
– Po podpisaniu przez grupę radnych Platformy apelu do Pawła Adamowicza o rezygnację z pomocy Saur Neptun Gdańsk przy organizacji fety z okazji 10 – lecia prezydentury pojawiły się opinie, że w Platformie rodzi się opozycja wobec Prezydenta Gdańska.
– Spór którego dotyczył nasz apel dotyczył konkretnego faktu. I wydaje mi się, że jego ocena była oczywista. A to, że nie wszyscy radni odważyli się głośno wyrazić swoje zdanie w tej sprawie, to zupełnie inna kwestia. Sytuacja ta jednak pokazała, że radni nie są wybrani jedynie do ponoszenia rąk zgodnie z tym, co mówi prezydent, tylko patrzą również na to, co Paweł Adamowicz robi i mówi oraz jak wydawane są publiczne pieniądze. To jest tylko jeden przykład, ale oczywiście spieramy się również w wielu innych kwestiach. Nie mówimy tego głośno, bo na szczęście udaje nam się wszystko wyjaśnić podczas posiedzeń klubu oraz w rozmowach z prezydentem.
– A jak ocenia pani pozycję Pawła Adamowicza w Platformie? Bo jest tajemnicą poliszynela, że niektórzy połowie o prezydencie gdańska nie mają zbyt pochlebnego zdania.
– Prezydent nie ukrywa, że przede wszystkim jest samorządowcem. Ale niezależnie od tego jest również przewodniczącym gdańskiej Platformy Obywatelskiej. Teraz nie jest chyba dobry okres do oceniania prezydenta Adamowicza. Zrobimy to, gdy będziemy wybierać kandydata na prezydenta Gdańska w wyborach 2010 roku. Paweł Adamowicz nie ukrywa jednak, że będzie chciał ponownie kandydować. A na dzisiaj jest naszym naturalnym kandydatem.
– Złośliwi komentatorzy mogliby próbować powiązać planowaną podwyżkę cen wody z bliskimi kontaktami prezydenta Adamowicza z Saur Neptun Gdańsk, czego wyrazem była wspomniana już propozycja sponsorowania prezydenckiego jubileuszu. A przecież SNG, czyli firma, która chce jak najwięcej zarobić, ma zupełnie odmienne cele niż władze gdańska, którym powinno zależeć aby woda dla Gdańszczan była jak najtańsza.
– Ale proszę pamiętać, że ostatecznie SNG wycofał się ze sponsorowania prezydenckiego jubileuszu. A podwyżki cen wody zapowiadane były już dużo wcześniej. Natomiast zupełnie odrębnym tematem jest sposób w jaki prezydent skierował projekt uchwały w tej sprawie do Rady Miasta. Nie mieliśmy żadnej możliwości zapoznania się z nim. Nie znamy żadnych szczegółów, nie wiemy jak wyglądały negocjacje i dlaczego zaproponowano właśnie taką, a nie inną stawkę. I dlatego nie chcieliśmy w tym uczestniczyć.
– Pstryczek w nos dla prezydenta?
– Nie, przynajmniej nie z mojej strony. Ja nie jestem pamiętliwa.
– A nie będzie pani po prostu przykro, jeżeli po raz kolejny z ust prezydenckiego rzecznika, Antoniego Pawlaka, padną słowa o nielojalnej postawie radnych – tak, jak miało to miejsce po wystosowaniu oświadczenia w sprawie sponsoringu SNG?
– Nie znam tej wypowiedzi. Jak już jednak powiedziałam, ja się łatwo nie obrażam. Rozumiem, że prezydentem targają emocje, że nie spodziewał się takiej, a nie innej reakcji radnych. Nie ma to jednak nic wspólnego z lojalnością.
– Dla większości gdańskich taksówkarzy jest pani symbolem najgorszego zła. A określenie „niezbyt mądra kobieta, która nie wie ile kosztuje utrzymanie samochodu” jest jednym z najłagodniejszych z jakim można się spotkać jeżdżąc taksówkami. Czy rzeczywiście wojna z taksówkarzami była potrzebna? Czy mieszkańcy Gdańska na pewno na niej zyskają?
– Ależ nam wcale nie zależy na prowadzeniu wojny z taksówkarzami. A proszę pamiętać że dzięki decyzjom Rady Miasta Gdańska w naszym mieście pojawiło się już kilkuset nowych taksówkarzy. I jestem przekonana że nie mają nam oni za złe podejmowanych działań. Być może rzeczywiście taksówkarze lepiej wiedzą ile kosztuje utrzymanie samochodu, ale przecież ich koledzy z innych miast, gdzie nierzadko ceny przejazdów są niższe, nie mają pod tym względem lepiej. A przecież jakoś sobie potrafią poradzić. Mam wiec nadzieję, że wzrost konkurencji poprawi jakość świadczonych usług.
– I obniży ceny?
– Przy tym się już nie upieram.
– Trudno byłoby się przy tym upierać, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że pomimo wzrostu liczby taksówkarzy ceny za przejazdy w ostatnim roku de facto wzrosły – korporacje zlikwidowały bowiem większość rabatów.
– To było prawo taksówkarzy. Jednak mimo wszystko widać konkurencję. Stawki w różnych firmach również nie są jednakowe – niektórzy oferują rabaty, inni nie włączają drugiej taryfy np. przy kursach do Sopotu. Tak więc myślę, że czas pokaże, iż podjęliśmy słuszną decyzje.
– A czy pani korzysta z gdańskich taksówek?
– Oczywiście, że tak. Jednak wsiadając do taksówki raczej się nie przedstawiam.
– Od wielu lat mówi się o ożywieniu gdańskiej Starówki. Przed wyborami zawsze padają piękne obietnice, a ulica Długa po godzinie 22. nadal przypomina wymarłe miasto.
– Gdybym znała złotą receptę na rozwiązanie tego problemu na pewno podpowiedziałabym rozwiązanie naszemu prezydentowi. Chociaż wydaje mi się, że dzisiaj jest już lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Gdańsk często porównywany jest do Wrocławia. Jednak przy tym zapomina się, że np. studenci mieszkają i bawią się głównie we Wrzeszczu. Niektórzy jeżdżą do Sopotu. Tak więc mogę mieć tylko nadzieję, że coraz większa liczba lokali użytkowych ożywi Główne Miasto. Bo innej recepty na rozwiązanie tego problemu nie potrafię dzisiaj przedstawić.
– Problemem Gdańska jest chyba również promocja. Rok rocznie przeznaczanych jest na nią kilkanaście milionów złotych, a efekty są raczej mizerne, czego przykładem są dość nieudolne starania o uzyskanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
– Nigdy nie ukrywałam, że nie jestem zadowolona z przygotowań do walki o uzyskanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Na działania w tym zakresie nie ma po prostu konkretnego pomysłu. Jeżeli natomiast chodzi o promocję, to Gdańskowi brakuje po prostu spójnej strategii. Brakuje odważnych, oryginalnych pomysłów. I to nie zawsze jest kwestia pieniędzy.
– Z pewnością ochłonęła już Pani po minimalnie przegranych wyborach do Sejmu. Spróbuje pani raz jeszcze?
– Dzisiaj skupiam się na tym, aby jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki w gdańskim samorządzie. Mój udział w wyborach parlamentarnych był jednak wielkim sukcesem – i nie chodzi tutaj tylko o ilość zdobytych głosów, ale przede wszystkim o liczbę osób zaangażowanych w moją kampanię. Kocham jednak Gdańsk, dobrze się czuję w samorządzie i cieszę się, że tutaj zostałam.
– A może w przyszłości przed panią będzie stała tabliczka: Agnieszka Pomaska, Prezydent Miasta Gdańska?
– Na dzisiaj jestem radną, wiceprzewodniczącą Rady Miasta i mam nadzieję, że w kolejnych wyborach samorządowych mieszkańcy Gdańska ponownie obdarzą mnie zaufaniem.
Rozmawiał: Jacek Grąziewicz, Gazeta Gdańska