Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej, która odbyła się dzisiaj, była podsumowaniem półrocznych rządów PO w drugiej kadencji. Z Polski można dziś być dumnym, ale nie wolno zapominać, że PO jest dla ludzi, a nie dla ideologii i że pokój jest ważniejszy niż wojna, mówił premier.
„Przed nami bardzo ważne wydarzenia dla całej Polski, radosne wydarzenia, pełne optymizmu i energii, co wynika z samej istoty tego co nas czeka, a więc ze sportowych zawodów. To wielkie wydarzenie, w ostatnich kilkudziesięciu latach jedno z najważniejszych organizacyjnie, ale też emocjonalnie”, mówił premier Donald Tusk rozpoczynając posiedzenie Rady Krajowej. Napoczątku odczytał fragment listu, który napisała do niego kobieta, która jest wyborcą Platformy. Słowa tego listu były bardzo mocne, powiedział premier. „Zacytuję je, bo odnoszą się do wydarzeń sprzed kilkunastu dni. I ten list to znakomity punkt wyjścia do tego, żeby sobie bardzo mocno przypomnieć, po co jesteśmy”, mówił Donald Tusk czytając list, w którym jego autorka była oburzona, że premier kazał Stefanowi Niesiołowskiemu przeprosić dziennikarkę, z którą kilka dni temu wynikła scysja przed Sejmem. „Dzień, w którym zażądałeś – to są słowa kierowane do mnie – od legendy polskiej opozycji prof. Stefana Niesiołowskiego przeproszenia znieważającej go i łamiącej prawo PiS-owskiej propagandystki, autorki socrealistycznych produkcyjniaków, może być dniem, w którym twoi wyborcy odwrócą się od ciebie, Donaldzie. Bo twoi wyborcy znoszą już zbyt długo zniewagi, lżenie, prowokacje, oszczerstwa, chamstwo, insynuacje i kłamstwa ludzi, wobec których ty wykazujesz zbyt wiele wyrozumiałości” – mówił premier, cytując list.
Jak dodał szef rządu, w liście jest wiele „uzasadnionych słów, mówiących o tym, kim Stefan Niesiołowski jest dla Platformy, kim jest dla Polski”. „Tak, jest naszym bohaterem i potrafił prezentować odwagę, twardość charakteru i niezłomność wtedy, (…) kiedy to naprawdę kosztowało bardzo wiele” – mówił premier. Zaznaczył, że zasług Niesiołowskiego zgromadzonym na Radzie Krajowej nie trzeba przypominać.
„Ale chcę wam bardzo otwarcie powiedzieć. Wtedy, gdy zwracałem się do pana marszałka Niesiołowskiego z takim apelem, by przeprosił napastującą go wówczas dziennikarkę za słowa, to mówiłem to i dziś to też powtórzę: bo takie postępowanie – to znaczy zdolność wybaczania, to znaczy nieodpowiadanie agresją na agresję, trzymanie nerwów na wodzy, to jest m.in. źródło siły PO”- powiedział Donald Tusk.
PO jest dla ludzi, nie dla ideologii
Platforma po to ubiegała się o władzę, by ludziom żyło się lepiej, lżej. PO jest dla ludzi, nie dla ideologii; kiedy podejmuje twarde kroki, to nie dlatego, że jest więźniem jakiejś doktryny – przekonywał premier Donald Tusk.
Jak mówił, przez sześć ostatnich miesięcy Platforma Obywatelska przeszła „bardzo poważną próbę”. „Doprowadziliśmy właściwie do finału te najtrudniejsze, najbardziej ryzykowne z naszego punktu widzenia punkty z mojego expose. I podjęliśmy to ryzyko nie dlatego, abyśmy zmienili nasz pogląd na ważne rzeczy w Polsce i na sposób postępowania władzy i Platformy”- podkreślił premier.
Jak dodał, nadal uważa, że PO „po to ubiegała się o poparcie Polaków, o władzę w Polsce, aby życie dla ludzi w Polsce było lżejsze/…/ Aby ludziom żyło się lepiej, a nie trudniej, że jeśli decydujemy się czasami na twarde kroki, a na takie kroki się zdecydowaliśmy, to nie dlatego, że jesteśmy więźniami jakiejś doktryny, to nie dlatego, że zapomnieliśmy o tej swojej głównej misji – misji pozytywnego działania – nie dlatego, że zapomnieliśmy o tym, że PO jest dla ludzi, a nie dla ideologii” – zaznaczył premier.
Zdaliśmy najtrudniejszy egzamin
Ten egzamin to bezpieczne przeprowadzenie Polski przez fale kryzysu, które zmiotły niejedną gospodarkę, niejedne finanse publiczne krajów potężniejszych od naszego, powiedział dziś na Radzie Krajowej PO Donald Tusk. Premier podkreślił, że teraz trzeba znaleźć w sobie siłę i odporność, by dalej to „wielkie przedsięwzięcie” dalej prowadzić.
„Kiedy patrzymy na Europę, kiedy patrzymy na najbardziej rozwinięte państwa świata, to widzimy jednak, że nasz sposób działania – i to nie przez te sześć miesięcy, przez ostatnie cztery lata – przynosi efekty lepsze niż gdzie indziej” – mówił premier i zaznaczył, że teraz trzeba znaleźć w sobie siłę i odporność, by dalej to „wielkie przedsięwzięcie prowadzić”.
Według niego Polska jest od czterech lat nieustannie wielkim placem budowy. „Nie jesteśmy mistrzami świata, zdaję sobie sprawę, że niektóre złośliwości pod naszym adresem, niektóre dowcipy trafnie oddają to, że nie wszystko nam się udaje” – powiedział, ale zaznaczył, że należy odczuwać dumę, bo chwali nas nawet prasa niemiecka tytułując artykuły na temat Polski, że „Polska jest mistrzem Europy”. „Możemy z trudną, ale dumą mówić o tym, że Polakom przez te kilka lat udało się nie tylko chronić ojczyznę przed kryzysem, ale mimo tego kryzysu budować, budować i jeszcze raz budować” – powiedział Donald Tusk.
„To za naszych rządów domkną się dzisiaj niedokończone trasy, (…) to w ciągu tych najbliższych kilku, kilkunastu miesięcy te wielkie inwestycje wyjdą (…) z wrażenia chaosu i zamknie się wielki etap przemiany cywilizacyjnej Polski” – powiedział premier.
Na koniec premier zaproponował Jarosławowi Kaczyńskiemu, aby przedłużył pokój, który zaproponował Platformie Obywatelskiej na czas Euro. „Może pomyśli przez moment, że wojna jest gorsza od pokoju i że można to przedłużyć o dzień, o tydzień, o rok, o dziesięć lat”, zakończył swoje wystąpienie premier.
Kopacz: Trzeba pracować w drużynie
Ta uwaga dotyczy zarówno futbolu, jak polityki, mówiła Marszałek Sejmu Ewa Kopacz.. „Tusk, Gronkiewicz, Schetyna, Rostowski, Sikorski, Nowak. Można by tak wymieniać, to liderzy Platformy Obywatelskiej. Od nich oczekujemy najwięcej. Ale i oni nie wygrywaliby, gdyby nie ich bardzo liczna, bo ponad pięćdziesięciotysięczna drużyna”, mówiła Ewa Kopacz mając na myśli wszystkich członków PO.
Na koniec Marszałek Sejmu zaapelowała do panów, aby nie wykluczali pań z tego czekającego nas wielkiego, piłkarskiego święta.
Rostowski: Polacy docenią PO za reformę emerytalną
Reforma emerytalna nie musi być „polityczną kulą u nogi PO””, powiedział minister finansów Jacek Rostowski zabierając dziś głos na Radzie Krajowej PO. Jego zdaniem, jeśli kryzys strefy euro okaże się poważny, Polacy docenią tę reformę także politycznie.
„Nasza, bardzo stopniowa, konieczna reforma emerytalna nie ma nic wspólnego z bieżącymi potrzebami finansów publicznych. Robimy ją, aby zapewnić przyszłym emerytom wyższe emerytury i państwu polskiemu bezpieczeństwo finansowe, ale nie dziś, lecz w latach 2020-tych i 2030-tych” – podkreślił Jacek Rostowski.
„Jestem pewien, że jeżeli turbulencje wokół strefy euro okażą się naprawdę groźne, to fakt, że umieliśmy podjąć tak odważną decyzję i przeprowadzić reformę emerytalną w ostatnich tygodniach, nie będzie w następnych wyborach dla nas polityczną kulą u nogi, lecz wprost przeciwnie – wtedy będzie to także politycznie docenione przez Polaków” – powiedział minister finansów.
Zapewnił też, że Polska dziś jest znacznie lepiej przygotowana na przychodzący z zewnątrz, ze strefy euro, kryzys niż była w 2008 roku, a o tym, że lepiej dajemy sobie radę z kryzysem niż wszystkie inne kraje Europy, świadczą „twarde dane”.
Należą do nich dane o naszym rozwoju gospodarczym, w latach 2008-2011 mieliśmy najszybszy wzrost gospodarczy w Europie, w OECD i w wielu krajach wschodzących, a ponadto w latach 2011-12 Polska osiągnęła „80 mld zł spadku deficytu w relacji do PKB. Zaś w tym roku już spadek długu do PKB o prawie 50 mld zł”.
Zdaniem ministra finansów, jeśli uda się pokonać kryzys w strefie euro, już w 2016 roku Polska będzie miała pierwszą nadwyżkę finansów publicznych, „którą będzie można utrzymać do 2020 roku dość łatwo”.
Według Jacka Rostowskiego, sukcesy gospodarcze Polski „bolą przeciwników PO, ponieważ są najlepszym dowodem na to, że ich teza o słabości państwa jest po prostu nieprawdziwa”.
Sikorski: Nasza polityka powinna być ambitna, ale realistyczna
„Dzięki mandatowi, którego udzielili mi Polacy, możemy także kontynuować politykę zagraniczną rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego”, powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski rozpoczynając swoje wystąpienie na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej.
„Jednym z kluczowych pytań w polityce zagranicznej jest to, na ile można ją prowadzić asertywnie w relacji do zasobów, jakie się posiada, bo nasza polityka jest i powinna być ambitna, ale realistyczna, pamiętająca o tym, że co prawda stanowimy 7,6 proc. ludności europejskiej, ale mimo że nasz PKB się potroił za wolnej Polski, że w ostatnich kilku latach w odróżnieniu od większości krajów nadal zwiększyliśmy nasz PKB łącznie o 18 proc., to stanowi on 2,9 proc. PKB całej UE i używając sportowej metafory pytanie, czy dysponując takimi zasobami prowadzimy politykę godnie, poniżej, czy też powyżej naszej wagi gatunkowej, pytał minister spraw zagranicznych”.
Następnie Radosław Sikorski przypomniał, że w ciągu ostatniego roku dwie światowe potęgi wybrały Warszawę jako miejsce ważnych spotkań z przywódcami tego regionu. W ubiegłym roku w tym celu przyjechał do Polski prezydent Stanów Zjednoczonych, a kilka tygodni temu premier Chin. „Raz – to przypadek, ale dwa razy to już trend”, stwierdził Radosław Sikorski.
Wymienił też ostatni sukces Polski na arenie międzynarodowej: Polak Jan Tombiński został ambasadorem UE w Kijowie. „Jakoś nie słyszałem od tych, którzy przez rok prowadzili propagandę klęski w tych sprawach gratulacji pod adresem polskiego dyplomaty”, powiedział szef MSZ.
Radosław Sikorski nawiązał też do listu, jaki Jarosław Kaczyński napisał do boksera Tomasza Adamka po przegranej przez niego w ubiegłym roku walce z Witalijem Kliczko. Radosław Sikorski zacytował fragment listu, iż „można przegrać, a pozostać niezwyciężonym”. „Filozofia PiS, także w dziedzinie polityki zagranicznej, to: rzucić się na olbrzyma, dostać lanie, a potem uważać się za zwycięzcę moralnego”, mówił szef MSZ Radosław Sikorski na Radzie Krajowej PO.
Lewandowski: Polska przez 20 lat nie zmarnowała ani jednego roku
Dwadzieścia lat temu cała grupa krajów ruszyła „na poszukiwanie straconego czasu”, mówił Janusz Lewandowski. „Ale trzeba powiedzieć brutalną prawdę, że z tych wszystkich państw tylko jeden kraj, a jest nim Polska, nie zmarnował ani jednego z tych 20 lat. I na przekór najbardziej ekstremalnym okolicznościom ostatnich lat także Polska była jedynym krajem, który dźwigał się z gruzów. To jest elementarna prawda. Tak wygląda rachunek z dwudziestoleciem, ale także z ostatnimi latami”, powiedział komisarz UE. Następnie przypomniał, jak wielką rolę w odbudowie dawnych krajów bloku radzieckiego odgrywają unijne fundusze.
Gra o te pieniądze już się rozpoczęła, ale „tej szansy nie osiągnie kraj, który jest traktowany jako kraj specjalnej troski, cierpiący na to wzdęcie godnościowe, z przywódcami (a był taki epizod) którzy w spojrzeniu na Europę są jak wykopaliska, bo patrzą na nią oczyma polityki międzywojennej zupełnie gubiąc się w geopolityce XXI wieku.
Trzeba pewnego dystansu, żeby właściwie ocenić to wszystko co jest dobre, a co złe w tej polskiej budowie. Ona poturbuje polityki, która poturbuje budowniczych, a nie polityki, która cieszy się z tego, co się nie udało, żyje klęską”, powiedział Janusz Lewandowski.
jp/wł/platforma.org