– Nie kończymy jeszcze zbierania podpisów, bo odzew jest bardzo pozytywny. Podpisują się nawet wyborcy PiS – mówi Agnieszka Pomaska, posłanka KO i pełnomocnik komitetu „TAK dla in vitro”. Projekt zakłada coroczne finansowanie z budżetu zabiegów in vitro w kwocie 500 mln zł. Choć inicjatorem jest Platforma Obywatelska, zdecydowała się nie wnieść go jako projekt poselski, lecz obywatelski, co wymaga zebrania co najmniej 100 tys. podpisów. Już wiadomo, że się to uda. Podpisów jest już co najmniej 300 tys.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek z PiS zarejestrowała komitet inicjatywy obywatelskiej pod koniec października, więc termin trzech miesięcy na zbiórkę podpisów powinien już się skończyć. Platforma korzysta jednak z wydłużonych terminów, związanych ze stanem zagrożenia epidemicznego. – Będziemy prawdopodobnie zbierać podpisy do końca lutego – mówi Pomaska. Oznacza to, że na początku marca projekt trafi do Sejmu.
Zdaniem PO najważniejszy jest wydźwięk prospołeczny i prodemograficzny projektu. Chodzi o to, że Polska znalazła się w zapaści demograficznej, np. jak wynika z danych GUS, w 2022 roku liczba ludności zmniejszyła się o 141 tysięcy w stosunku do poprzedniego roku. Tymczasem uruchomiony w drugiej kadencji rządów PO–PSL program in vitro, kosztujący 244 mln zł, umożliwił przyjdzie na świat 22 tys. dzieci.
Program został następnie skasowany przez PiS, a zdaniem Agnieszki Pomaskiej powrót do finansowania zapłodnienia pozaustrojowego jest dziś absolutnie niezbędny dla podźwignięcia demografii. – PiS twierdzi, że ma politykę prorodzinną, tymczasem zlikwidował najbardziej skuteczną metodę wspierania dzietności – podkreśla posłanka.
źródło: rp.pl