Ścigałam się, od kiedy skończyłam siedem lat. Najpierw na optimistach, potem na desce. Rozmowa z Agnieszką Pomaską, posłanką PO.
Robiła pani w życiu coś poza polityką?
– Tak. Byłam sportowcem, uczyłam pływania na desce, dawałam korepetycje z matematyki, sprzedawałam kosmetyki. Gdańską radną zostałam na trzecim roku studiów na Uniwersytecie Gdańskim.
22-latka miała coś do zaproponowania radzie miasta?
– Świeże spojrzenie. I szybkie reagowanie na problemy mieszkańców. To był rok 2002 – początki masowego dostępu do internetu. Częściej z niego korzystałam niż moi starsi koledzy i koleżanki. Dzięki temu byłam w stałym kontakcie z wyborcami. Nie było wtedy jeszcze mediów społecznościowych, ale ludzie pisali mnóstwo maili o problemach, z którymi się borykali.
Żeby zostać radną, chodziła pani od drzwi do drzwi i namawiała do głosowania.
– Nie miałam pieniędzy na kampanię, plakaty, ogłoszenia. Zostawały ulotki i kontakt bezpośredni. Ale dało mi to dużo satysfakcji i poznałam osobiście większość moich wyborców. Sporo można się dowiedzieć również o sobie. Każda rozmowa to osobna historia.
źródło: wyborcza.pl/duzyformat
fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta